sobota, lutego 23, 2008

chłopiec

- Hania, a jak jest chłopiec po węgiersku?

- A fiu. (fiju)

- yhm

- Ale jak chcesz chłopca, to mówisz a fiut. (fijut)

- Hm...?

- Pisze się fiut.

- No tak, to wiele upraszcza.

piątek, lutego 22, 2008

Wars w Peszcie

Spakował do torby polską kiełbasę, twaróg półtusty, historię powszechną Rostworowskiego i Duże Formaty. Pomachał Sawie na do widzenia, po czym zbiegł po schodach i wsiadł do czerwonego Punto. Zapalił silnik i ruszył przez Półeuropę.



Po dniu drogi zatrzymał się w mieście, gdzie ciężkie żaluzje zasłaniają ludzi. Przycupnął pod parlamentem, miasta tego świątynią. Wyjął kiełbasę i twaróg. Usiadł. Miasto przeciągnęło się w zdziwieniu, poruszyło się w światłach, rozedrgało swe cielsko na sekundę, ledwie uchwytną. – Ach, to tylko Wars – pomyślało. Ziewnęło, na powrót opuściło żaluzje i usnęło.





Poczułam tę chwilę. Byłam wtedy na górze Gellerta.

poniedziałek, lutego 18, 2008

Wybiórczo-kobieta

http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/0,0.html

Czy nikogo nie uderza wydźwięk tego marginesu? Oto zawartość serwisu „Kobieta”.

Kobieta: | Wysokie Obcasy | Avanti | Poradnik Domowy | Kuchnia | Dziecko | Ślub | Cztery Kąty |

A teraz wejdźmy na stronę główną gazety http://www.gazeta.pl, która jest przez większość moich znajomych odsądzana od czci i wiary za nahalny filofeminizm i spójrzmy na dostępne serwisy (lewy margines). Nie znajdziemy osobnego serwisu „Mężczyzna”. Panowie mogą czytać gazete, bez obawy otrzymania łatki. Miło.
Widzimy za to komórki, milość i seks, narty, edukacja, giełda, film etc.
Rozumiem, że to są serwisy dostępne dla wszystkich, prawidłowo. Tylko dlaczego kobiety dorobiły się osobnego worka tematycznego, do którego wrzucono porady domowe, kuchnie, dziecko, urządzanie domu. O ile jeszcze serwis Dziecko jest ogólnodostępny ze strony glównej, to już kuchnia, według projektanta strony gazety, najwyraźniej należy wyłącznie do domeny kobiecej. Podobnie Wysokie Obcasy, do których naprawdę trudno trafić. Kłopoty z odnalezieniem strony WO miał mój kolega z Białorusi, poszczacy własnie trzeci tydzień, chodząca konserwa, który, jak sam to ujął, za „Wysokimi przepada". Można? Można.

czwartek, lutego 14, 2008

igaz / truth



everybody is searching for love

przyjaźń polsko-węgierska / do Kati

szervusz!

przyjaźń polsko - węgierska...

jest na ustach Polonii tutejszej, z tego co obserwuję spotkania w domu polskim / polskim kościele i artykuły w magazynie "Polonia Węgierska", ale w Polsce ( w Warszawie) powszechnie niewiele się o tym mówi. Oczywiście, wszyscy znają przysłowie "Polak Węgier dwa bratanki i do szabli i do szklanki" i generalnie panuje przekonanie, że nasze kraje nigdy ze sobą nie walczyły (co nie jest prawdą).

Jak pewnie już zdążyłaś się zorientować dla Polaków historia jest bardzo ważna - jest ona obecna ciągle i bez ustanku w życiu publicznym. Znam osobiście mnóstwo ludzi, którzy zarabiają pieniądze w swoim fachu, ale przyznają, że gdyby mieli taką możliwość, poszliby na studia na historię... lub też takich, którzy mają półki pełne książek historycznych. Oczywiście, głównie ludzie ci pasjonują się dziejami wieku dwudziestego, przede wszystkim II Wojną Światową, która jest bazą dla konstruowanej polskiej zbiorowej pamięci historycznej. (trudne, wiem :)

Moim zdaniem nasze poczucie związku z Węgrami ogranicza sie wyłącznie do historii. Mam wrażenie, że moi znajomi o dzisiejszych Węgrzech nie wiedzą nic i, co ważniejsze, nie mają poczucia wstydu - tak jak wstyd dzis w Polsce nie wiedzieć kto jest prezydentem Francji i jaka partia rządzi w Hiszpanii, tak Węgry nie są uważane za cos istotnego. Nigdy nie spotkałam Węgra w Warszawie, lektorat węgierskiego jest tam traktowany równie egzotycznie co języka holenderskiego czy norweskiego. Inaczej podobno jest w Krakowie, gdzie język węgierski jest bardziej rozpoznawalny, a Węgrzy chętniej przyjeżdżają, bo im się Kraków bardziej niż Warszawa podoba(nie dziwne)

Jednak, wracając do historii, każde polskie dziecko wynosi wynosi ze szkoły wrażenie, że Węgry w średniowieczu były swego rodzaju odległym bratankiem :) ; że nasze losy historyczne, jeśli nawet nie były podobne, to przebiegały równolegle. Nasze państwa razem "wystartowały" (Stefanowi przecież korona się dostała, bo Bolesławowi jej odmówiono), razem walczyły, mieliśmy od Was Jadwigę, wy Władysława, my znowu Batorego. W XIX wieku też walczyliście o niepodległość, romantyczne powstanie, Petofi... to działa na polską wyobraźnię, opanowaną Mickiewiczem i serią powstań wyzwoleńczych. W dodatku propaganda II RP (Polski międzywojennej) wysławiała Węgry jako sojusznika i bratni naród, podpierając się przy tym chętnie powyżej wymienionymi elementami wyobrażonej "wspólnych losów". I akurat w międzywojniu oba państwa mogły mieć poczucie pewnej wspólnoty, skoro oba należały do klubu konserwatywnych-autorytarnych.

Przeciętny Polak, który nie studiuje historii tak jak ja, ma przynajmniej ogólny obraz historyczny pozytywny. Co ciekawe, jeśli mowa o II wojnie, o której pamięć, jak już zaznaczyłam jest niezwykle istotna dla polskiej kultury, Węgrzy zawsze są pokazywani w dobrym świetle: choć po stronie nazistów, można odnieść wrażenie, kompletnie idei wojny nieoddani; przyjmujący rząd polski, chroniący polskich żołnierzy etc. etc.

Podsumowując, obraz Węgra jest raczej in plus, choć nie poparty głębszym przemyśleniem. Bierze się raczej z sentymentów historycznych niż z teraźniejszej współpracy między naszymi państwami. Musisz jednak wziąć pod uwagę to, że jestem studentką, i to studentką historii, więc moje pzemyślenia i spostrzeżenia nie są całkowicie... jakby to powiedzieć... przeciętne :))

Co na pewno jest powszechnym skojarzeniem z Węgrami to "ten koszmarny język", papryka i niekiedy wino.

napisz kiedy będziesz miała czas dla mnie :)
buziaki,
Hanka

środa, lutego 13, 2008

Pozytywy

dla sobie-przypomnienia

Zbigniew Libera POZYTYWY
czyli seria ośmiu fotografii-rekonstrukcji wykonanych w latach 2002-2003.
Trudno tu mówić o zaczerpnięciu inspiracji – Libera dosłownie „cytuje” fotografie – obrazy śmierci, tragedii i zagłady, które dzięki mediom wsiąknęły do naszej zbiorowej świadomości i stały się ikonami. Odwołał się do zdjęć o randze symbolicznej – tych, które nie pokazują wyłącznie sytuacji zastanej w danym momencie i miejscu, ale Reprezentują zjawisko. A przynajmniej kiedys reprezentowaly.. Bo może obarczone ciężarem Znaczenia fotografie te zostały pozbawione właściwej im "zwyklej" wymowy tragicznej. Czy nasze oczy nie przyzwyczaiły się do widoku śmierci na papierze? Czy nie odkrywamy piękna w zdjęciach głodujących, chorych, kalekich i rannych; w dziennikach, magazynach , na wystawach World Press Photo? Czy nie oswoiliśmy w naszych oczach tragedii? Przez Liberę zostało oswojonych wlasnie osiem fotografii, tutaj dwie z nich. Autor postępując według zasady, że ważniejsze niż pokazanie jest uczynienie (showing vs. doing), zmusza odbiorcę do podjecia trudu odtworzenia znanego mu obrazu, zakodowanego juz w naszej pamieci. Widz musi momentalnie skojarzyć „Pozytyw” ze znanym powszechnie obrazem – „Negatywem” i... musi zareagować. Bo nie sposób być obojętnym.


POZYTYW "Nepal"
- NEGATYW: "Napalm"



POZYTYW "Mieszkańcy"


NEGATYW: więźniowie KL Auschwitz - kadr z filmu propagandowego nakręconego przez radziecką armię wyzwoleńczą, 1945

poniedziałek, lutego 11, 2008

Bastion

piątek, lutego 08, 2008

Ilka















czwartek, lutego 07, 2008

niedziela, lutego 03, 2008

papryczki





















sobota, lutego 02, 2008

imprezowy grudzień

W środę posypie się popiół.
To ostatni moment,
żeby przypomnieć sobie nastrój grudniowego balowania.


Impreza urodzinowa na Ilce. Moje ulubione zdjęcie artystyczne w wykonaniu Piotrka, a na nim Tania, Den, Zmicier i ja.



Impreza rodzinna powigilijna, wstęp do imienin Paszczaka.



Kolędowanie dla harcerskich dinozaurów, jak co roku u Buchnerów. Moi rodzice od krzyża - Hanka i Mikolaj.


Impreza urodzinowa, druga już, mojego chrześniaka Jacka Goldsteina.

piątek, lutego 01, 2008