sobota, kwietnia 19, 2008

Prosta historia

Rocznicę wybuchu Powstania w Getcie Warszawskim obchodzono nie tylko w kraju. Węgrzy mogli usłyszeć o wydarzeniach z 1943 roku z polskiej perspektywy.

Centrum Pamięci Holokaustu w Budapeszcie zaprosiło Jarosława Kurskiego, redaktora Gazety, aby uświetnił uroczystość rocznicowe wybuchu Powstania w Getcie. Samo spotkanie trudno jednak nazwać świetnym. Osoby, które zasiadły w ławkach odnowionej synagogi przy Centrum można było policzać na placach obu rąk.

Zaczęto od projekcji filmu wyprodukowanego przez największą tutajeszą telewizję (MTV). Israel Gutman, Marek Edelman, Marcel Reich-Ranicki, każdy z głębi swojego gabinetu opowiadał historię opresji Żydów w okupowanej Polsce. W filmie użyto słynnych fotografii z getta. Mały chłopiec z podniesionymi w geście poddania rękoma, kładka na Chłodnej, zbieranie z ulic półnagich wygłodzonych ciał. Tyfus, głód, śmierć.

- Niedawno zgłosiłem się do parafii po odpis aktu chrztu. Ochrzczony byłem cztery lata po urodzeniu. Kiedy ksiądz spojrzał w papiery, powiedział: przez cztery lata byłeś Żydem! - przytaczał Jarosław Kurski. - W sensie empatii dla żydowskiego
losu, to chciałbym uchodzić za Żyda do końca życia, a nie tylko do
czwartego roku, czyli do chwili chrztu.

Dziennikarz nakreślił warunki życia Żydów w okupowanej Polsce. Opowiadał zarówno o karze śmierci za pomoc uciekinierom z getta, jak i o obojętności społeczeństwa polskiego na tragedię. Wypowiedź była wyważona, można powiedzieć podręcznikowa, a w niej: Jurgen Stroop i Jan Karski, szmalcownicy i Sprawiedliwi wsród Narodów Świata, Zofia Kossak-Szczucka i odmowa przyjęcia ocalałych z Powstania bojowników w szeregi AK, sierociniec doktora Korczak i karuzela po drugiej stronie muru. Byli zwykli ludzie walczący o byt, ten codzienny oraz bohaterowie. Były obojętne masy i ekstrema – zarówno chlubne jak i haniebne. Żydzi Polscy w pigułce. Prosta historia, trochę miodu trochę dziegciu.

Tak wygląda nasza historia, jak ją chcemy pamiętać. Wyważona, wypośrodkowana, odmierzona złotą linijką. Przynajmniej tak ona została zaserwowana kilku mieszkańcom Budapesztu, nieświadomym procesów tej historii odmierzania i ważenia.

Brak komentarzy: